21 lut 2019
2616
Dodany przez
Brexit, czyli trzymaj zawleczkę, a ja biorę granat i uciekam - podsumowanie ostatnich dni
Minęło już troszkę czasu od naszego ostatniego brexitowego wpisu. Pora na podsumowanie ostatnich dni w tym temacie.
Dla osób, które nie do końca są w temacie mamy szybkie przypomnienie, obecnej sytuacji. Po dwóch latach negocjacji, kilku ministrach do spraw Brexitu oraz wiele razy wypowiedzianych słowach "Brexit means Brexit" została wynegocjowana umowa. I wszystko było by ok gdyby nie fakt, że parlament tej umowy nie przyjął - w zasadzie to jest lekko powiedziane nie przyjął - głosowanie to zostało uznane za najbardziej przegrane głosowanie w dziejach parlamentu. Powodów jest wiele, ale główny to wpisany w umowę "Backstop", czyli zabezpieczenie, które mówi, że UK pozostanie w ramach EU dopóki nie zostanie rozwiązany problem granicy z Irlandią Północną.
Ostatnie dwa tygodnie w UK to kolejne serie rozmów oraz głosowań nad "Brexitem", w zasadzie nie były to specjalnie wiążące głosowania, przedstawiały one jednak ilość głosów na jakie Premier May może liczyć w głównym głosowaniu. Jeśli ktoś ogląda te debaty to w zasadzie nic od dłuższego czasu się nie zmienia. Ci sami posłowie zadają te same pytania i padają te same odpowiedzi.
ERG - czyli frakcja w partii konserwatywnej opowiadająca się za twardym Brexitem pyta o to, czy na pewno będzie no deal w razie braku porozumienia, odpowiedź jest za każdym razem taka sama, że prawnie jest to zapisane i jeśli nie będzie umowy to tak się stanie.
SNP - czyli partia reprezentująca Szkocję straszy odłączeniem się Szkocji i pyta o wycofanie opcji no deal, powołując się przy tym na wyniki referendum z 2016, w którym Szkocja zagłosowała przeciw opuszczeni EU - na co Premier odpowiada, że w 2014 Szkocja zagłosowała za pozostaniem, w UK i że jedyną opcją jaka jest na upewnienie się, że nie będzie no deal to głosowanie za umową - tą którą ona przedstawiła.
Te same pytanie, czyli wycofanie się z "no deal" zadają posłowie partii pracy, oraz część posłów partii konserwatywnej, odpowiedź Premier May jest zawsze taka sama, nie chcesz no deal to głosuj za umową.
Po drugiej stronie barykady w zasadzie nic się nie dzieje, oczywiście poza przygotowaniami do twardego wyjścia. Głównym elementem tych przygotowań to rozmowy z Irlandią bo to ona w przypadku twardego Brexitu będzie bezpośrednio dotknięta budową granicy i konsekwencjami tej granicy oraz ogólna pomoc w migracji biznesu na kontynent.
Ciekawym elementem były słowa Donalda Tuska wypowiedziane na konferencji właśnie wraz z premierem Irlandii. Słowa te wywołały falę komentarzy i były parafrazowane przez wszystkich jeśli chodzi o temat Brexitu. Donald Tusk w luźnym tłumaczeniu powiedział, że zastanawia się do jakiego piekła zostaną strąceni ci co zaproponowali Brexit bez jakiegokolwiek planu.
I mimo iż cała ta wypowiedź wydaje się podyktowana emocjami to, jest to bardzo wyrafinowana i wyważona politycznie gra. Tusk wiedział, że takie słowa wywołają burzę w UK i dotrą one poprzez reporterów do opinii publicznej, a zarazem zwrócą uwagę na dwie rzeczy - brak planu na Brexit oraz na osoby, które za tym stoją - czyli właśnie ERG. To jest bardzo dobre zagranie słowne, pod płaszczykiem kontrowersji zwraca ono uwagę na tych co dążą do no deal, oświetla ich i straszy piekłem do jakiego trafią kiedy ich no deal brexit wypali i ludzi zaczną dotykać jego konsekwencje.
Ostatnie dni to odejście ośmiu posłów z partii pracy oraz trzech posłanek z partii konserwatywnej. Posłanki partii konserwatywnej stanowiły część anty Brexitowego skrzydła w tej partii. Odejście to było spowodowane jak tłumaczyły posłanki skrętem partii konserwatywnej na prawo. Posłowie partii pracy argumentowali swoje odejście złym kierownictwem partii (Jeremy Corbyn) oraz antysemityzmem. Posłowie ci założyli nową grupę o nazwie The Independent Group.
Ostatnie dwa tygodnie w UK to kolejne serie rozmów oraz głosowań nad "Brexitem", w zasadzie nie były to specjalnie wiążące głosowania, przedstawiały one jednak ilość głosów na jakie Premier May może liczyć w głównym głosowaniu. Jeśli ktoś ogląda te debaty to w zasadzie nic od dłuższego czasu się nie zmienia. Ci sami posłowie zadają te same pytania i padają te same odpowiedzi.
ERG - czyli frakcja w partii konserwatywnej opowiadająca się za twardym Brexitem pyta o to, czy na pewno będzie no deal w razie braku porozumienia, odpowiedź jest za każdym razem taka sama, że prawnie jest to zapisane i jeśli nie będzie umowy to tak się stanie.
SNP - czyli partia reprezentująca Szkocję straszy odłączeniem się Szkocji i pyta o wycofanie opcji no deal, powołując się przy tym na wyniki referendum z 2016, w którym Szkocja zagłosowała przeciw opuszczeni EU - na co Premier odpowiada, że w 2014 Szkocja zagłosowała za pozostaniem, w UK i że jedyną opcją jaka jest na upewnienie się, że nie będzie no deal to głosowanie za umową - tą którą ona przedstawiła.
Te same pytanie, czyli wycofanie się z "no deal" zadają posłowie partii pracy, oraz część posłów partii konserwatywnej, odpowiedź Premier May jest zawsze taka sama, nie chcesz no deal to głosuj za umową.
Po drugiej stronie barykady w zasadzie nic się nie dzieje, oczywiście poza przygotowaniami do twardego wyjścia. Głównym elementem tych przygotowań to rozmowy z Irlandią bo to ona w przypadku twardego Brexitu będzie bezpośrednio dotknięta budową granicy i konsekwencjami tej granicy oraz ogólna pomoc w migracji biznesu na kontynent.
Ciekawym elementem były słowa Donalda Tuska wypowiedziane na konferencji właśnie wraz z premierem Irlandii. Słowa te wywołały falę komentarzy i były parafrazowane przez wszystkich jeśli chodzi o temat Brexitu. Donald Tusk w luźnym tłumaczeniu powiedział, że zastanawia się do jakiego piekła zostaną strąceni ci co zaproponowali Brexit bez jakiegokolwiek planu.
I mimo iż cała ta wypowiedź wydaje się podyktowana emocjami to, jest to bardzo wyrafinowana i wyważona politycznie gra. Tusk wiedział, że takie słowa wywołają burzę w UK i dotrą one poprzez reporterów do opinii publicznej, a zarazem zwrócą uwagę na dwie rzeczy - brak planu na Brexit oraz na osoby, które za tym stoją - czyli właśnie ERG. To jest bardzo dobre zagranie słowne, pod płaszczykiem kontrowersji zwraca ono uwagę na tych co dążą do no deal, oświetla ich i straszy piekłem do jakiego trafią kiedy ich no deal brexit wypali i ludzi zaczną dotykać jego konsekwencje.
Ostatnie dni to odejście ośmiu posłów z partii pracy oraz trzech posłanek z partii konserwatywnej. Posłanki partii konserwatywnej stanowiły część anty Brexitowego skrzydła w tej partii. Odejście to było spowodowane jak tłumaczyły posłanki skrętem partii konserwatywnej na prawo. Posłowie partii pracy argumentowali swoje odejście złym kierownictwem partii (Jeremy Corbyn) oraz antysemityzmem. Posłowie ci założyli nową grupę o nazwie The Independent Group.
Komentarze