6 wrz 2019
2084
Dodany przez
Co jest grane? czyli koniec Brexit tygodnia
Jak pewnie każdy kto się troszkę interesuje mijający tydzień był pod tytułem Brexit.
Kiedyś, starsi może pamiętają, był taki teleturniej "Czy wydra wygra?" i Pan Yapa, oczywiście nie żebyśmy porównywali Pana Yapę do Borisa Johnsona, bo to było by nie na miejscu, ale samo pytanie "Czy wydra wygra?" jest już jak najbardziej adekwatne.
W parlamencie brytyjskim istnieje drugie ciało o nazwie Izba Lordów i jak sama nazwa wskazuje zasiadają w niej Lordowie i Baronowe. Co ciekawe jest ona nawet podobna do House Of Commons, tylko "troszkę bardziej różowa". Izba Lordów pełni funkcję podobną do naszego Senatu. Jest to druga instancja na drodze ustawy do jej akceptacji. Na samym końcu dana ustawa po angielsku "bill" trafia do podpisania na biurko Królowej, jedyna różnica jest taka, że u nas prezydent jeszcze ma możliwość nie podpisać ustawy i skierować ją na przykład do Trybunału Konstytucyjnego, natomiast paradoksalnie w UK Królowa praktycznie się "nie wtrąca" mimo iż w przeciwieństwie do naszego kraju (nie tylko) teoretycznie Królowa ma władzę absolutną, jest zwierzchnikiem kościoła (takim papieżem), sędzią najwyższym oraz wszelkie prawo wychodzi z jej mocy - dlatego musi podpisać ustawę.
Izba Lordów jest dużo bardziej "cywilizowana" jeśli ktoś oglądał obrady parlamentu i był zdegustowany zachowaniem, to najprawdopodobniej powinien oglądać obrady Izby Lordów tam jest spokój kultura, brak przekrzykiwania się i buczenia i innych odgłosów...
Ustawa o zablokowaniu no-deal przeszła dzisiaj przez Izbę Lordów, debata była bardzo interesująca, dużo historycznych oraz dobrych argumentów za i przeciw, na prawdę debata polityczna na wysokim poziomie.
Wracając do "cyrku". Boris Johnson podczas spotkania z policją - premier już prowadzi kampanię wyborczą - na pytanie dziennikarzy o swojego brata, który zrezygnował z funkcji ministra oświaty oraz z partii konserwatywnej argumentując swoją rezygnację tym, że "chce spędzać mniej czasu z rodziną" i prośbę do EU o przedłużenie, odpowiedział, że woli umrzeć w rowie niż poprosić EU o przedłużenie.
Parę godzin później Izba Lordów przeprowadziła ustawę, wymuszającą tą prośbę o przedłużenie na premierze.
Co teraz? hmm
Podczas debaty nie tylko w parlamencie, ale także w Izbie Lordów dość często padało pytanie, czy premier się zastosuje do tej ustawy, a także padały fakty na temat zaawansowania w negocjacjach z EU, które nijak się mają do zapewnień premiera. Oczywiście, że jeśli się nie zastosuje to złamie prawo, jednak na ścięcie z tego powodu z rozkazu Królowej chyba nie ma co liczyć... chyba... co się stanie jak on tego nie podpisze? to są nieznane wody
Swoją drogą czasem się śmiejemy i żartujemy, że Boris musi jechać ucałować Angelę w rękę ;) treść listu jest w ustawie, on ma go tylko podpisać jako premier, całą resztą zajmie się oczywiście administracja, więc to może nie być, aż tak "bolesne" jak pozostanie sam na sam z tą kartką niż się wszystkim wydaje :)
Poza tym są alternatywy i to kompletnie z wariatkowa rodem. Otóż w poniedziałek premier ma teoretyczne dwa posunięcia:
1. poprosić parlament o wotum nieufności przeciwko niemu..
2. przedstawić Cobyna jako premiera i wtedy wysunąć wotum nieufności przeciwko już Corbynowi
Jak to działa... otóż w pierwszym przypadku mimo iż jest to w normalnej sytuacji wariactwo, to w obecnej opozycja ma do wyboru, albo no deal, albo zaakceptować premiera Johnsona - taka honorowa sprawa, którą później Johnson zawsze może grać w trakcie debaty.
Druga opcja troszkę bardziej perfidna i tu hmm ciężko powiedzieć jak opozycja by zagłosowała, bo jeśli Corbyn się dostanie do no 10 hmm bardzo ciężko przewidzieć jak zagłosuje wtedy parlament mając no-deal a Corbyna.
Pierwsza opcja jest bardziej "honorowo" problematyczna, druga natomiast już niesie za sobą konsekwencje mieć Corbyna albo nie mieć :)
W obu przypadkach całość jest wywrócona do góry nogami, premier zgłasza brak wiarygodności względem siebie, a opozycja głosując uważa, że jest wiarygodny...
Nie wiadomo co zrobi ten premier, może się powiesić, może codziennie dzwonić do parlamentu do 31 że jest bomba, naprawdę bardzo ciężko przewidzieć. W ostatnim wywiadzie jaki udzielił sugerował, że będzie deal z EU.
I teraz cytując starego poczciwego Pana Yapę "Czy wydra wygra"?
W parlamencie brytyjskim istnieje drugie ciało o nazwie Izba Lordów i jak sama nazwa wskazuje zasiadają w niej Lordowie i Baronowe. Co ciekawe jest ona nawet podobna do House Of Commons, tylko "troszkę bardziej różowa". Izba Lordów pełni funkcję podobną do naszego Senatu. Jest to druga instancja na drodze ustawy do jej akceptacji. Na samym końcu dana ustawa po angielsku "bill" trafia do podpisania na biurko Królowej, jedyna różnica jest taka, że u nas prezydent jeszcze ma możliwość nie podpisać ustawy i skierować ją na przykład do Trybunału Konstytucyjnego, natomiast paradoksalnie w UK Królowa praktycznie się "nie wtrąca" mimo iż w przeciwieństwie do naszego kraju (nie tylko) teoretycznie Królowa ma władzę absolutną, jest zwierzchnikiem kościoła (takim papieżem), sędzią najwyższym oraz wszelkie prawo wychodzi z jej mocy - dlatego musi podpisać ustawę.
Izba Lordów jest dużo bardziej "cywilizowana" jeśli ktoś oglądał obrady parlamentu i był zdegustowany zachowaniem, to najprawdopodobniej powinien oglądać obrady Izby Lordów tam jest spokój kultura, brak przekrzykiwania się i buczenia i innych odgłosów...
Ustawa o zablokowaniu no-deal przeszła dzisiaj przez Izbę Lordów, debata była bardzo interesująca, dużo historycznych oraz dobrych argumentów za i przeciw, na prawdę debata polityczna na wysokim poziomie.
Wracając do "cyrku". Boris Johnson podczas spotkania z policją - premier już prowadzi kampanię wyborczą - na pytanie dziennikarzy o swojego brata, który zrezygnował z funkcji ministra oświaty oraz z partii konserwatywnej argumentując swoją rezygnację tym, że "chce spędzać mniej czasu z rodziną" i prośbę do EU o przedłużenie, odpowiedział, że woli umrzeć w rowie niż poprosić EU o przedłużenie.
Parę godzin później Izba Lordów przeprowadziła ustawę, wymuszającą tą prośbę o przedłużenie na premierze.
Co teraz? hmm
Podczas debaty nie tylko w parlamencie, ale także w Izbie Lordów dość często padało pytanie, czy premier się zastosuje do tej ustawy, a także padały fakty na temat zaawansowania w negocjacjach z EU, które nijak się mają do zapewnień premiera. Oczywiście, że jeśli się nie zastosuje to złamie prawo, jednak na ścięcie z tego powodu z rozkazu Królowej chyba nie ma co liczyć... chyba... co się stanie jak on tego nie podpisze? to są nieznane wody
Swoją drogą czasem się śmiejemy i żartujemy, że Boris musi jechać ucałować Angelę w rękę ;) treść listu jest w ustawie, on ma go tylko podpisać jako premier, całą resztą zajmie się oczywiście administracja, więc to może nie być, aż tak "bolesne" jak pozostanie sam na sam z tą kartką niż się wszystkim wydaje :)
Poza tym są alternatywy i to kompletnie z wariatkowa rodem. Otóż w poniedziałek premier ma teoretyczne dwa posunięcia:
1. poprosić parlament o wotum nieufności przeciwko niemu..
2. przedstawić Cobyna jako premiera i wtedy wysunąć wotum nieufności przeciwko już Corbynowi
Jak to działa... otóż w pierwszym przypadku mimo iż jest to w normalnej sytuacji wariactwo, to w obecnej opozycja ma do wyboru, albo no deal, albo zaakceptować premiera Johnsona - taka honorowa sprawa, którą później Johnson zawsze może grać w trakcie debaty.
Druga opcja troszkę bardziej perfidna i tu hmm ciężko powiedzieć jak opozycja by zagłosowała, bo jeśli Corbyn się dostanie do no 10 hmm bardzo ciężko przewidzieć jak zagłosuje wtedy parlament mając no-deal a Corbyna.
Pierwsza opcja jest bardziej "honorowo" problematyczna, druga natomiast już niesie za sobą konsekwencje mieć Corbyna albo nie mieć :)
W obu przypadkach całość jest wywrócona do góry nogami, premier zgłasza brak wiarygodności względem siebie, a opozycja głosując uważa, że jest wiarygodny...
Nie wiadomo co zrobi ten premier, może się powiesić, może codziennie dzwonić do parlamentu do 31 że jest bomba, naprawdę bardzo ciężko przewidzieć. W ostatnim wywiadzie jaki udzielił sugerował, że będzie deal z EU.
I teraz cytując starego poczciwego Pana Yapę "Czy wydra wygra"?
Komentarze