21 lip 2016
6350
Dodany przez
Rodzina z Coventry wyrzucona z samolotu
Rodzina z Wyken została zmuszona do opuszczenia samolotu na lotnisku w Birmingham po tym, jak członek załogi odkrył, że ich roczny syn cierpi na ospę wietrzną.
Carrie Doyle i jej mąż Paddy nie mogli się doczekać wymarzonych wakacji w Portugalii, na które wybierali się z dziećmi – pięcioletnią Ruby i rocznym Jackiem. W zeszłym roku rodzinę spotkała straszna tragedia - u ojca dzieci został zdiagnozowany rak mózgu. Rodzinne wakacje w ciepłym kraju miały wynagrodzić rodzinie trudne chwile.
Niestety, problem w komunikacji pomiędzy lekarzami, a liniami lotniczymi doprowadził do tego, że rodzina została poproszona o opuszczenie samolotu kilka chwil przed odlotem. Jedna ze stweradess odkryła, że syn pary jest chory na ospę wietrzną i w trosce o zdrowie innych pasażerów, kazała rodzinie natychmiast opuścić pokład. Problem w tym, że mały Jack był już na takim etapie choroby, że innym pasażerom nie groziło zarażenie się.
W momencie, kiedy rodzina myślała, że ich plany o wymarzonych wakacjach legną w gruzach, na ratunek rodzinie ruszyła pracownica lotniska, Zita Small.
Kobieta pomogła przełożyć im lot na inną godzinię, zabawiała i pilnowała dzieci, a nawet zawiozła rodzinę do GP, by otrzymać oficjalne pozwolenie na lot dla małego Jacka. Jej niezwykła uczynność pozwoliła rodzinie ostatecznie się udać na wymarzone wakacje.
Matka dzieci, Carrie, podzieliła się całą historią na facebooku, gdzie podziękowała pracownicy lotniska za pomoc. Jej post polubiło ponad 66 tysięcy użytkowników.
Również Paul Kehoe, dyrektor generalny lotniska w Birmingham, wyraził dumę ze swojej wrażliwej i niezwykle pomocnej pracownicy.
Niestety, problem w komunikacji pomiędzy lekarzami, a liniami lotniczymi doprowadził do tego, że rodzina została poproszona o opuszczenie samolotu kilka chwil przed odlotem. Jedna ze stweradess odkryła, że syn pary jest chory na ospę wietrzną i w trosce o zdrowie innych pasażerów, kazała rodzinie natychmiast opuścić pokład. Problem w tym, że mały Jack był już na takim etapie choroby, że innym pasażerom nie groziło zarażenie się.
W momencie, kiedy rodzina myślała, że ich plany o wymarzonych wakacjach legną w gruzach, na ratunek rodzinie ruszyła pracownica lotniska, Zita Small.
Kobieta pomogła przełożyć im lot na inną godzinię, zabawiała i pilnowała dzieci, a nawet zawiozła rodzinę do GP, by otrzymać oficjalne pozwolenie na lot dla małego Jacka. Jej niezwykła uczynność pozwoliła rodzinie ostatecznie się udać na wymarzone wakacje.
Matka dzieci, Carrie, podzieliła się całą historią na facebooku, gdzie podziękowała pracownicy lotniska za pomoc. Jej post polubiło ponad 66 tysięcy użytkowników.
Również Paul Kehoe, dyrektor generalny lotniska w Birmingham, wyraził dumę ze swojej wrażliwej i niezwykle pomocnej pracownicy.
http://www.dailymail.co.uk/news/article-3700934/Cancer-battle-father-young-family-kicked-Monarch-holiday-flight-Portugal-toddler-son-recovering-chickenpox.html
Edytowany przez tomAsh o 22-07-2016 - 09:26.