Ważą się losy Borisa Johnsona - dziś głosowanie nad wotum nieufności
Głosowanie odbędzie się w Izbie Gmin między godz. 18:00 a 20:00.
Dziś posłowie rządzącej Partii Konserwatywnej zadecydują, czy premier Boris Johnson pozostanie na swojej funkcji. Jeśli wniosek przejdzie, automatycznie straci on stanowisko szefa rządu.
Aby Johnson został odwołany z funkcji lidera partii, wniosek taki musi poprzeć ponad połowa członków klubu poselskiego konserwatystów, co obecnie oznacza, że progiem jest 180 posłów. Bytyjskie media oraz bukmacherzy zakładają, że Boris raczej powinien przetrwać głosowanie, choć nie może być tego całkowicie pewien.
Odwołanie Johnsona z funkcji lidera partii będzie też automatycznie oznaczać utratę stanowiska premiera, choć w obu tych rolach pozostanie do wyłonienia następcy.
W przypadku wygrania głosowania przez Johnsona, zgodnie z partyjnym regulaminem przez kolejne 12 miesięcy nie będzie można składać kolejnych wniosków o jego odwołanie.
Tuż po ogłoszeniu, że głosowanie się odbędzie, premiera publicznie poparła większość członków jego rządu, w tym wicepremier i minister sprawiedliwości Dominic Raab, minister finansów Rishi Sunak, minister spraw zagranicznych Liz Truss i minister ds. wyrównywania szans Michael Gove.Dziś Johnson spotkał się z posłami torysów, którzy nie pełnią żadnych funkcji rządowych, aby przekonać ich, że nadal jest najlepszą osobą do kierowania partią. Zapewniał ich, że jest w stanie poprowadzić ją do zwycięstwa w następnych wyborach do Izby Gmin.
Grupa posłów konserwatywnych, którzy chcą odwołać premiera ze stanowiska, wskazuje na liczne nieprawidłowości dotyczące sposobu funkcjonowania premiera w czasie pandemii. 48-stronnicowy raport przygotowany przez Sue Grey wskazał, że najważniejsze osoby w otoczeniu premiera brały udział w licznych imprezach, podczas których łamane były obostrzenia pandemiczne.
W raporcie wskazano między innymi, że Johnson osobiście przyniósł wino i ser na jedno ze spotkań w ogrodzie Downing Street oraz że jego były prywatny sekretarz zaprosił na inne ze spotkań 200 osób,a była szefowa do spraw etyki przyniosła na spotkanie sprzęt do karaoke. Również dwóch innych uczestników imprezy wdało się w bójkę, a po quizie świątecznym goście byli tak pijani, że polecono, by wyszli tylnymi drzwiami. Szczególne oburzenie wzbudziły informacje, że uczestnicy tych spotkań lekceważąco odnosili się do personelu sprzątającego i ochroniarzy na Downing Street.
Po fali krytyki, jaka spotkała Borisa Johnsona po publikacji raportu, w ubiegłym tygodniu w Izbie Gmin premier ponowił złożone już wcześniej przeprosiny i zapewnił, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko, co wydarzyło się pod jego nadzorem podczas lockdownu.
Chciał jednak zwrócić uwagę na kontekst tych wydarzeń - wskazywał, że ludzie na Downing Street bez przerwy wówczas pracowali po godzinach, co powodowało, że zacierała się granica między życiem zawodowym a prywatnym.
Premier powiedział, że był tak samo "zaskoczony i rozczarowany jak wszyscy w tej Izbie, gdy te rewelacje" wyszły na jaw i że był "zbulwersowany" niektórymi zachowaniami opisanymi w raporcie. Zaprzeczył, jakoby skłamał w Izbie Gmin, mówiąc wcześniej, że nie złamano żadnych zasad.
Komentarze