2 paź 2019
2112
Dodany przez
Boris Johnson ogłosił ostateczną propozycję wyjścia - dwie granice w Irlandii Północnej
Propozycja nie do odrzucenia, bo jeśli EU się nie zgodzi to rząd brytyjski zrywa negocjacje.
Zapowiadana przez Premiera propozycja została dzisiaj przedstawiona na konferencji partii konserwatywnej. Wcześniej bo wczoraj główne elementy tej propozycji zostały opublikowane przez The Telegraph.
Głównym problemem z Brexitem jest problem granicy z Irlandią Północną. Czytelnicy, którzy jeszcze nie wiedzą Irlandia Północna to część Wielkiej Brytanii znajdująca się na wyspie Irlandii. Irlandia Północna graniczy z Republiką Irlandii. Irlandia Północna to efekt przesiedleń Brytyjczyków na tereny Irlandii w celu jej "przejęcia" przez Imperium Brytyjskie. Przesiedlenia te miały miejsce na całej wyspie Irlandii jednak realny skutek w postaci zasiedlenia się Brytyjczyków "na stałe" odniosły w 6 krainach znajdujących się blisko granicy z Anglią. W 1921 roku Irlandia stała się oddzielnym państwem Republiką Irlandii, natomiast te 6 krain pozostało w Anglii jako jej część. Zostały one nazwane Irlandią Północną. Oczywiście podział ten, a zwłaszcza granica był powodem "Kłopotów" (po angielsku The Troubles) - bo tak nazwany został konflikt pomiędzy oboma krajami. Konflikt ten owocował stworzeniem grupy terrorystycznej o nazwie IRA. W trakcie "Kłopotów" zginęło koło 3500 ludzi!...
W 1998 roku dzięki staraniom Unii Europejskiej, USA (Głównymi architektami 65-stronicowego porozumienia byli katolicki polityk John Hume i protestancki David Trimble. Obaj za wkład w podpisanie porozumienia otrzymali w 1998 pokojową Nagrodę Nobla - wiki) podpisana została umowa. Od nazwy dnia nazwana została ona "Good Friday Agreement", czyli Porozumienie wielkopiątkowe lub porozumienie pokojowe z Wielkiego Piątku. Porozumienie to między innymi ustanawiało, że nie będzie granicy pomiędzy oboma "Irlandiami". Umowa - a w zasadzie - brak granicy jest na tyle "święta", że praktycznie blokuje ona cały Brexit.
Backstop - to nazwa zabezpieczenia, przed powstaniem twardej granicy oraz powrotem "Kłopotów". Oczywiście backstop jest też "zawieszeniem" Brexitu do czasu, rozwiązania problemu granicy, a że problem granicy jest nie do rozwiązania w najbliższej przyszłości, zawieszenie to było by praktycznie utrzymywaniem Wielkiej Brytanii jako "satelity" Unii Europejskiej na co zwolennicy Brexitu się oczywiście nie zgodzą i też nie ma się im co dziwić, było by to nie tylko upokorzenie, ale degradacja pozycji Wielkiej Brytanii w EU.
Unia Europejska w zasadzie tak samo jak Wielka Brytania nie mogą sobie pozwolić na brak granicy. Jeśli obie gospodarki nie są połączone umową handlową lub (wspólnym rynkiem) nie mogą mieć otwartej granicy - nie jest to zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu. Ten sam problem miała Teresa May, ten sam problem pozostał do rozwiązania Borisowi Johnsonowi.
Warto wspomnieć też, że problem granicy jest na tyle "święty", że Kongres Stanów Zjednoczonych nie wyraził zgody na żadną umowę handlową pomiędzy USA, a UK w przypadku kiedy porozumienie Good Friday Agreement miało by być złamane.
I teraz wracamy do obecnej propozycji Borisa Johnsona - zaproponował on dwie granice, jedną na morzu pomiędzy wyspą Irlandii, a wyspą Wielkiej Brytanii (tak nazywają się te oddzielne wyspy i są to nazwy geograficzne) - granica w tym miejscu jest rozwiązaniem, jednak jest ono oddaniem - odcięciem Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii i na dłuższą metę praktycznie zjednoczeniem obu Irlandii. Teresa May nie mogła tego zaproponować ponieważ jej przewaga w parlamencie opierała się o głosy partii DUP z Irlandii Północnej, a oni blokowali jakiekolwiek odcięcie Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii. Obecnie po stracie większości i wyrzuceniu z partii kilkunastu posłów Boris Johnson w zasadzie mógłby się pozbyć problemu granicy i doprowadzić do Brexitu pozbywając się Irlandii Północnej...
Druga granica miała by być w Irlandii Północnej pomiędzy EU, a Irlandią lecz nie w miejscu starej "kłopotliwej" granicy. Irlandia Północna w ten sposób miała by pozostać w Wspólnym Rynku do 2025 roku, a następnie zdecydować w referendum, czy chce zostać dalej w układzie z dwoma granicami, czy chce połączyć się z Wielką Brytanią i wyjść z Unii Europejskiej.
Oczywiście ten plan jest nie do zaakceptowania. Jest to plan "wkurzenia" wszystkich - miało nie być żadnej granicy są dwie, nie dość, że jedna praktycznie łamiąca Good Friday Agreement to jeszcze druga odcinająca Irlandię Północną od Wielkiej Brytanii, miał być no deal jest deal z Irlandią Północną w EU do 2025 roku. W zasadzie DUP zgodziło się na tą propozycję, ale jest to jedynie potwierdzeniem tego, że jest to zwykła gra polityczna nastawiona na fiasko, w której rząd chce pokazać, że się stara i jednocześnie mieć argumenty i obarczyć EU odpowiedzialnością za brak porozumienia i za zerwanie rozmów.
Ciekawe jakie będą obecne posunięcia i jak EU zareaguje na tą propozycję. Komentatorzy prawie jednoznacznie stwierdzają, że jest to nie do zaakceptowania. Niektórzy nawet twierdzą, że gdyby EU zaakceptowała tą propozycję to wręcz upiekła by premiera na jego własnym ogniu. Jednak oczywiste jest dla wszystkich, że propozycja ta nie zostanie przyjęta.
Zastanawiające jest, jak ten krok odbiorą zwolennicy Borisa Johnsona, czy będzie to odebrane jako przejaw geniuszu, czy jako kolejne mieszanie w już i tak mętnej wodzie, czy nawet zdrada Brexitu no-deal.
Do 31 października zostało już niewiele, zobaczymy na ile gra Borisa Johnsona się uda i czy uda mu się dotrzymać słowa i wyjść 31 października.
Głównym problemem z Brexitem jest problem granicy z Irlandią Północną. Czytelnicy, którzy jeszcze nie wiedzą Irlandia Północna to część Wielkiej Brytanii znajdująca się na wyspie Irlandii. Irlandia Północna graniczy z Republiką Irlandii. Irlandia Północna to efekt przesiedleń Brytyjczyków na tereny Irlandii w celu jej "przejęcia" przez Imperium Brytyjskie. Przesiedlenia te miały miejsce na całej wyspie Irlandii jednak realny skutek w postaci zasiedlenia się Brytyjczyków "na stałe" odniosły w 6 krainach znajdujących się blisko granicy z Anglią. W 1921 roku Irlandia stała się oddzielnym państwem Republiką Irlandii, natomiast te 6 krain pozostało w Anglii jako jej część. Zostały one nazwane Irlandią Północną. Oczywiście podział ten, a zwłaszcza granica był powodem "Kłopotów" (po angielsku The Troubles) - bo tak nazwany został konflikt pomiędzy oboma krajami. Konflikt ten owocował stworzeniem grupy terrorystycznej o nazwie IRA. W trakcie "Kłopotów" zginęło koło 3500 ludzi!...
W 1998 roku dzięki staraniom Unii Europejskiej, USA (Głównymi architektami 65-stronicowego porozumienia byli katolicki polityk John Hume i protestancki David Trimble. Obaj za wkład w podpisanie porozumienia otrzymali w 1998 pokojową Nagrodę Nobla - wiki) podpisana została umowa. Od nazwy dnia nazwana została ona "Good Friday Agreement", czyli Porozumienie wielkopiątkowe lub porozumienie pokojowe z Wielkiego Piątku. Porozumienie to między innymi ustanawiało, że nie będzie granicy pomiędzy oboma "Irlandiami". Umowa - a w zasadzie - brak granicy jest na tyle "święta", że praktycznie blokuje ona cały Brexit.
Backstop - to nazwa zabezpieczenia, przed powstaniem twardej granicy oraz powrotem "Kłopotów". Oczywiście backstop jest też "zawieszeniem" Brexitu do czasu, rozwiązania problemu granicy, a że problem granicy jest nie do rozwiązania w najbliższej przyszłości, zawieszenie to było by praktycznie utrzymywaniem Wielkiej Brytanii jako "satelity" Unii Europejskiej na co zwolennicy Brexitu się oczywiście nie zgodzą i też nie ma się im co dziwić, było by to nie tylko upokorzenie, ale degradacja pozycji Wielkiej Brytanii w EU.
Unia Europejska w zasadzie tak samo jak Wielka Brytania nie mogą sobie pozwolić na brak granicy. Jeśli obie gospodarki nie są połączone umową handlową lub (wspólnym rynkiem) nie mogą mieć otwartej granicy - nie jest to zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu. Ten sam problem miała Teresa May, ten sam problem pozostał do rozwiązania Borisowi Johnsonowi.
Warto wspomnieć też, że problem granicy jest na tyle "święty", że Kongres Stanów Zjednoczonych nie wyraził zgody na żadną umowę handlową pomiędzy USA, a UK w przypadku kiedy porozumienie Good Friday Agreement miało by być złamane.
I teraz wracamy do obecnej propozycji Borisa Johnsona - zaproponował on dwie granice, jedną na morzu pomiędzy wyspą Irlandii, a wyspą Wielkiej Brytanii (tak nazywają się te oddzielne wyspy i są to nazwy geograficzne) - granica w tym miejscu jest rozwiązaniem, jednak jest ono oddaniem - odcięciem Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii i na dłuższą metę praktycznie zjednoczeniem obu Irlandii. Teresa May nie mogła tego zaproponować ponieważ jej przewaga w parlamencie opierała się o głosy partii DUP z Irlandii Północnej, a oni blokowali jakiekolwiek odcięcie Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii. Obecnie po stracie większości i wyrzuceniu z partii kilkunastu posłów Boris Johnson w zasadzie mógłby się pozbyć problemu granicy i doprowadzić do Brexitu pozbywając się Irlandii Północnej...
Druga granica miała by być w Irlandii Północnej pomiędzy EU, a Irlandią lecz nie w miejscu starej "kłopotliwej" granicy. Irlandia Północna w ten sposób miała by pozostać w Wspólnym Rynku do 2025 roku, a następnie zdecydować w referendum, czy chce zostać dalej w układzie z dwoma granicami, czy chce połączyć się z Wielką Brytanią i wyjść z Unii Europejskiej.
Oczywiście ten plan jest nie do zaakceptowania. Jest to plan "wkurzenia" wszystkich - miało nie być żadnej granicy są dwie, nie dość, że jedna praktycznie łamiąca Good Friday Agreement to jeszcze druga odcinająca Irlandię Północną od Wielkiej Brytanii, miał być no deal jest deal z Irlandią Północną w EU do 2025 roku. W zasadzie DUP zgodziło się na tą propozycję, ale jest to jedynie potwierdzeniem tego, że jest to zwykła gra polityczna nastawiona na fiasko, w której rząd chce pokazać, że się stara i jednocześnie mieć argumenty i obarczyć EU odpowiedzialnością za brak porozumienia i za zerwanie rozmów.
Ciekawe jakie będą obecne posunięcia i jak EU zareaguje na tą propozycję. Komentatorzy prawie jednoznacznie stwierdzają, że jest to nie do zaakceptowania. Niektórzy nawet twierdzą, że gdyby EU zaakceptowała tą propozycję to wręcz upiekła by premiera na jego własnym ogniu. Jednak oczywiste jest dla wszystkich, że propozycja ta nie zostanie przyjęta.
Zastanawiające jest, jak ten krok odbiorą zwolennicy Borisa Johnsona, czy będzie to odebrane jako przejaw geniuszu, czy jako kolejne mieszanie w już i tak mętnej wodzie, czy nawet zdrada Brexitu no-deal.
Do 31 października zostało już niewiele, zobaczymy na ile gra Borisa Johnsona się uda i czy uda mu się dotrzymać słowa i wyjść 31 października.
Komentarze