31 sty 2019
2415
Dodany przez
Brexit podsumowanie ostatnich głosowań no deal czy no brexit o to jest pytanie
Jak się bardziej zagłębić w ten cały bałagan to zaczyna to być nawet wciągające, szkoda, że za błędy jak zwykle zapłacą najbiedniejsi.
Jeszcze przed pierwszym głosowaniem w sprawie umowy - tym, które umieściło Teresę May na pierwszym miejscu na liście najgorszych głosowań w historii UK, premier pierwszy raz wspomniała o tym, że odrzucenie może doprowadzić do braku Brexitu.
Po odrzuceniu umowy funt w relacji do naszej rodzimej waluty (ale nie tylko) paradoksalnie poszybował w górę.
We wtorkowych głosowaniach ważne były dwie no w sumie trzy poprawki.
1. Za wykluczeniem opcji no deal - i ta poprawka przeszła jednak, nie jest to specjalnie wiążąca sprawa oraz patrz punkt 2
2. Poprawka/poprawki połączone tematycznie z pierwszą - czyli oddanie parlamentowi kontroli nad Brexitem w razie braku porozumienia i ponowne głosowanie nad artykułem 50 i jego przedłużeniem - nie zostały przyjęte
3. Przyjęcie umowy, ze zmianą backstop-u na "alternatywne rozwiązania" została przyjęta.
Co to oznacza, nie jest to łatwe do wytłumaczenia ponieważ obecna gra w parlamencie toczy się na wiele frontów.
Z jednej strony Teresa May gra na przeciąganie negocjacji do ostatniej chwili, tak, żeby mniej pewni parlamentarzyści co tak naprawdę nie chcą no deal wystraszyli się i zagłosowali za umową.
W tym samym czasie poszła na "ustępstwo" radykalnym brexitersom, czyli ERG (oni poparli poprawkę o akceptacji umowy bez backstopu) i tutaj gra rozdziela się na dwie części.
Pierwsza część to jeszcze jedno podejście Teresy May do rozmów z EU. Teresa May chce jechać do EU i tam pokazać, że ma wszystko zaakceptowane poza tym backstopem, a nuż się uda... dla sprostowania jakieś 10 min po przegłosowaniu tej poprawki Donald Tusk, poinformował, że negocjacje się skończyły i nie będzie "grzebania" przy backstopie, to wczoraj potwierdził parlament europejski. Chociaż też można wspomnieć, że są w EU kraje, które nie są na 100% sztywne w sprawie backstopu jednak Irlandia jest i ona ma prawo veta.
Druga część to jest gra na czas przez ERG, im zależy na no deal, a że no deal jest domyślny to teraz tylko czas ma tykać, wyjazd Teresy May do EU to idealna okazja stracić trochę czasu, oraz żeby pokazać, że EU jest zła bo nie chcą zaakceptować tego co zaakceptował brytyjski parlament. EU nie zaakceptuje umowy bez backstopu bo to była by rezygnacja z gwarancji dotyczących granicy oraz szczelności wspólnego rynku.
Paradoksem w całej tej sprawie jest też fakt, że to UK zaproponowała i wprowadziła ten backstop w trakcie negocjacji.
Tak więc napięcie wzrasta, Teresa May gra, w kto stchórzy z EU, z opozycją oraz z nieprzekonanymi w swoich własnych ławach, wygrana to przegłosowanie umowy oraz zjednoczenie i umocnienie się partii konserwatywnej, przegrana to no deal lub brak brexitu. Jedno na pewno uderzy w kraj gospodarczo i pogrąży partię oraz UK w jeszcze większym chaosie, drugie będzie działaniem "wbrew społeczeństwu" i jeszcze bardziej podzieli partię oraz może doprowadzić do straty władzy w przyszłych wyborach.
Kurs funta od ostatnich głosowań spada.
Po odrzuceniu umowy funt w relacji do naszej rodzimej waluty (ale nie tylko) paradoksalnie poszybował w górę.
We wtorkowych głosowaniach ważne były dwie no w sumie trzy poprawki.
1. Za wykluczeniem opcji no deal - i ta poprawka przeszła jednak, nie jest to specjalnie wiążąca sprawa oraz patrz punkt 2
2. Poprawka/poprawki połączone tematycznie z pierwszą - czyli oddanie parlamentowi kontroli nad Brexitem w razie braku porozumienia i ponowne głosowanie nad artykułem 50 i jego przedłużeniem - nie zostały przyjęte
3. Przyjęcie umowy, ze zmianą backstop-u na "alternatywne rozwiązania" została przyjęta.
Co to oznacza, nie jest to łatwe do wytłumaczenia ponieważ obecna gra w parlamencie toczy się na wiele frontów.
Z jednej strony Teresa May gra na przeciąganie negocjacji do ostatniej chwili, tak, żeby mniej pewni parlamentarzyści co tak naprawdę nie chcą no deal wystraszyli się i zagłosowali za umową.
W tym samym czasie poszła na "ustępstwo" radykalnym brexitersom, czyli ERG (oni poparli poprawkę o akceptacji umowy bez backstopu) i tutaj gra rozdziela się na dwie części.
Pierwsza część to jeszcze jedno podejście Teresy May do rozmów z EU. Teresa May chce jechać do EU i tam pokazać, że ma wszystko zaakceptowane poza tym backstopem, a nuż się uda... dla sprostowania jakieś 10 min po przegłosowaniu tej poprawki Donald Tusk, poinformował, że negocjacje się skończyły i nie będzie "grzebania" przy backstopie, to wczoraj potwierdził parlament europejski. Chociaż też można wspomnieć, że są w EU kraje, które nie są na 100% sztywne w sprawie backstopu jednak Irlandia jest i ona ma prawo veta.
Druga część to jest gra na czas przez ERG, im zależy na no deal, a że no deal jest domyślny to teraz tylko czas ma tykać, wyjazd Teresy May do EU to idealna okazja stracić trochę czasu, oraz żeby pokazać, że EU jest zła bo nie chcą zaakceptować tego co zaakceptował brytyjski parlament. EU nie zaakceptuje umowy bez backstopu bo to była by rezygnacja z gwarancji dotyczących granicy oraz szczelności wspólnego rynku.
Paradoksem w całej tej sprawie jest też fakt, że to UK zaproponowała i wprowadziła ten backstop w trakcie negocjacji.
Tak więc napięcie wzrasta, Teresa May gra, w kto stchórzy z EU, z opozycją oraz z nieprzekonanymi w swoich własnych ławach, wygrana to przegłosowanie umowy oraz zjednoczenie i umocnienie się partii konserwatywnej, przegrana to no deal lub brak brexitu. Jedno na pewno uderzy w kraj gospodarczo i pogrąży partię oraz UK w jeszcze większym chaosie, drugie będzie działaniem "wbrew społeczeństwu" i jeszcze bardziej podzieli partię oraz może doprowadzić do straty władzy w przyszłych wyborach.
Kurs funta od ostatnich głosowań spada.
Komentarze